Do hotelu przybyliśmy 30 czerwca i przebywaliśmy w nim 10 nocy. Hotel jest stary. Lobby, korytarze i pokoje odmalowane po pandemii na szybko, bez oklejania gniazdek, dobrania koloru itp. Personel faktycznie niezbyt mówiący po angielsku, a raczej w językach dawnej władzy, czyli po rosyjsku, turecku, niemiecku i bułgarsku. Mimo to miły za wyjątkiem jednego pana, który nakrzyczal na mnie po rosyjsku, że jak jestem z Polski, to muszę znać rosyjski. Znać mogę, ale używać nie muszę i nie mam ochoty. W pokojach brudno. Codziennie przecierano główny ciąg komunikacyjny. W kąty, pod łóżka, biurko i na balkon nikt nie zaglądał. Na balkonie brudne plastikowe krzesełka i brudny spalony słońcem stolik. Łazienka? Bardzo brudna. Odszorowalam sama szary sedes, deska, okkazała się biała choć porysowana. Codziennie szorowałam prysznic, inaczej nie pozwoliłabym się myć pod nim naszej pięcioletniej córce. Połączenie sedesu z rurą odpływową dziurawe. Zastanawialiśmy się, kiedy g... nas zaleje. Drzwi do pokoju z uszkodzonym zamkiem. Mimo że usterka została zgłoszona, a śrubka przykręcona, nie zamykały się i lub nie otwierały w zależności od losu. Plus to regularne zmiany ręczników i! Pościeli. Dziedziniec hotelu bardzo zaniedbany. Kilka kwitnących pelargonii nie ratowało sytuacji. Trawnik wypalony przez słońce. Basen mały i raczej niezachęcający do kąpieli. Chlor wsypano do niego chyba dopiero w pierwszych dniach lipca. A byle wietrzyk zwiewał do niego śmieci z całego dziedzińca. Placu zabaw brak! Udogodnień dla dzieci również. Można skorzystać z huśtawek sąsiedniego hotelu, ale dowiedzieliśmy się o tym na 2 dni przed wyjazdem. Plaża publiczna bez leżaków i parasoli 200 m od hotelu. Ta przypisana hotelowi około 1 km od niego, w miejscu, gdzie morze wyrzuca ogrom nieczystości. Bezpłatny dopiero 4 rząd leżaków. Jedzenie niedobre, bardzo mało zróżnicowane, niejednokrotnie śmierdzące. Nasza reklamację TUI skomentowało, że to kuchnia bałkańska. Przykro mi, ale jako absolwentka Slawistyki na UW, wiem nieco o kuchni tamtych rejonów. Pachnie inaczej, smakuje wybitnie, ale raczej rzadko wywołuje odruchy wymiotne. Często wędliny z dnia poprzedniego stawały się składnikiem "sałatek" dnia następnego. Co ciekawe całkowity brak sztućców deserowych - łyżeczek do herbaty oraz kubków. Jeżeli w czasie obiadu jakaś surówka skończyła się szybko, bo była smaczna i świeża na jej miejsce wjeżdżała cebula z dodatkiem czegokolwiek i posypana bałkańskim serem. Tzw. bar to nędza z rozpaczą. Nawet ze słynnymi napojami z automatów o smakach chemical orange, chemical cherrish i chemical pinneaple było coś nie tak. Ktoś lał to na oko albo jeszcze inaczej w każdym razie nie należało nadużywać. Po 22:00 bałam się tam chodzić. Ponieważ gros gości stanowili mieszkańcy Bałkanów, w wielu miejscach nie dało uniknąć się dymu papierosowego. Jedynym plusem każdego dnia były lody wydawane z okienka przy basenie. Przymknijmy oko na stan i czystość lodówek. Lody były w porządku a wydająca je najczęściej stars
翻譯